To malowidło, w przeciwieństwie do poprzedniego, powstało w 3 dni (mimo że było więcej szczegółów do namalowania). Może to dlatego, że znałam wymiary ściany i łatwiej mi było to wszystko ogarnąć:).
Zdjęcie, na którym się wzorowałam, było maleńkie - ledwie 43kb, więc po powiększeniu i ujrzeniu kwadracików, zdecydowałam się na małą improwizację:P.
Musiałam też dostosować kwadratową fotografię do arkadowej wnęki, co było nieco trudniejsze niż na poprzedniej ścianie, ale chyba takie przedłużenie budynków w pionie dobrze wygląda.
Ścianę malowałam farbami akrylowymi artystycznymi - niestety wszelkie emulsje i pigmenty mi nie podeszły, bo źle mi się nimi "prowadziło". Ale białe emulsje są dobre do rozjaśniania delikatnego, więc mimo wszystko się przydały. Pędzle, które zostały użyte to moje ulubione - z firmy GRAART, zwłaszcza te "kocie języczki". Polecam je każdemu, sprawdzają się doskonale w malowaniu ściennym, jak i na podobraziach płóciennych.
a teraz zdjęcia!
Szkoda, że szybko robiło się ciemno...
A jak robiło się ciemno właściciele byli zmuszeni zakleić okna gazetami, bo za dużo ciekawskich zaglądało do okna ;-)) A lepiej poczekać i samemu zobaczyć na żywo już w marcu:).
W następnym odcinku...
Winogrona, krzewy, liście..