wtorek, 22 lipca 2014

Artystyczne malowanie ścian, część 3!

Po krótkiej przerwie...

przyszłam zdać relację z kolejnych części malowania na ścianie w Ristorante Omerta:-)


Dwa pierwsze malowane obrazy miały wymiary ok. 2,5 x 1,5 m. Następny ( z winogronami) miał niecałe 5 x 1,5m, a ostatni - czyli ten, którego można zobaczyć w tym poście,  1,5 x 1m. 

Mimo że był najmniejszy i zajął mi tylko kilkanaście godzin w ciągu dwóch dni, dość ciężko mi się przy nim pracowało. Dlaczego? Był prawie 1,6m nad podłogą, a kończył się lekko przed sufitem. Wchodzenie na drabinę, schodzenie, mierzenie, szkicowanie siatki i wyrównanie pionu było okropnie męczące i zajęło mi prawie cały pierwszy dzień. 

Towarzystwo zapewniała mi różowa drabinka ze sklepu dla ogrodników:-P. Miała wydziurkowane miejsca na narzędzie, dlatego wkładałam w nie pędzle, co ułatwiało całą pracę na wysokościach :-).
Malowałam przy sztucznym świetle, co trochę zaburzało moją percepcję;-), ale gdy oczy się przyzwyczaiły nie zwracałam już na to uwagi.

Nad białym fragmentem znajdowały się kable od klimatyzacji, które zostały zlikwidowane, a dziury po nich zagruntowane ( żeby nie było, że wyjechałam farbą:)).
Mogłam się zrelaksowac słuchając radia i m.in. wywiadu z Muńkiem i Norbim;-D. Nim się obejrzałam musiałam się zbierać do domu, pozostawiając taki etap:

                                                                                                                                                                  
  Następnego dnia nie musiałam bawić się w szkicowanie, więc intuicyjnie plamowałam, czyli malowałam plamy, które później cieniowałam i wyostrzałam konturami. Ułatwiło mi to znacznie cały proces tworzenia, bo mogłam machnąć całą powierzchnię od razu, a szczegółami zająć się na końcu:).

Dalsze etapy:




                     Następnym razem będę pamiętać, aby malować obszar znajdujący się wysoko zaczynać od góry, a nie od dołu... Najgorsze lepiej mieć za sobą:).






Efekt końcowy:

Po kilkunastu godzinach pracy ściana prezentuje się tak. Obok leżą okiennice, które będą zawieszone w miejscu obrazu - otwierane na rozpoczęcie dnia pracy i zamykane na koniec.

Mam do pokazania jeszcze jeden, najdłuższy fragment.. ale o nim później:).

Karola








  

7 komentarzy:

  1. Super!!! Uwielbiam oglądać Twoje posty z artystycznym malowaniem ścian :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie to wygląda, bardzo klimatycznie. Widać głębię. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na prawdę wyszło super! Ja także uwielbiam oglądac efekty twoich prac:) Bardzo mi się podoba. Ja tez mam zamiar namalowac martwa nature. Może wyjdzie mi tak dobrze jak tobie:) Chciałabym...

    pozdrawiam
    kopytkowa
    kopytkowa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest piękne co tu dużo gadać :) Kieliszek dodaje niesamowitego uroku. Śliczna sielankowa scenka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Naprawdę świetnie to wygląda! Zupełnie jak okno na jakiś zupełnie odrębny świat :) Podziwiam i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. cudowne! dopracowane na wszelkie sposoby, doskonały pomysł na wypełnienie przestrzeni ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow, kawał dobrej pracy, podziwiam za cierpliwość i wytrzymałość. Zapraszam na mojego bloga z twórczością :) http://artkrzywda.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz:-). Odpowiadam zawsze pod danym postem na moim blogu.

No i za każdym razem sprawdzam co u Was:)

Pozdrawiam!