przyszłam zdać relację z kolejnych części malowania na ścianie w Ristorante Omerta:-)
Dwa pierwsze malowane obrazy miały wymiary ok. 2,5 x 1,5 m. Następny ( z winogronami) miał niecałe 5 x 1,5m, a ostatni - czyli ten, którego można zobaczyć w tym poście, 1,5 x 1m.
Mimo że był najmniejszy i zajął mi tylko kilkanaście godzin w ciągu dwóch dni, dość ciężko mi się przy nim pracowało. Dlaczego? Był prawie 1,6m nad podłogą, a kończył się lekko przed sufitem. Wchodzenie na drabinę, schodzenie, mierzenie, szkicowanie siatki i wyrównanie pionu było okropnie męczące i zajęło mi prawie cały pierwszy dzień.
Towarzystwo zapewniała mi różowa drabinka ze sklepu dla ogrodników:-P. Miała wydziurkowane miejsca na narzędzie, dlatego wkładałam w nie pędzle, co ułatwiało całą pracę na wysokościach :-).
Malowałam przy sztucznym świetle, co trochę zaburzało moją percepcję;-), ale gdy oczy się przyzwyczaiły nie zwracałam już na to uwagi.
Nad białym fragmentem znajdowały się kable od klimatyzacji, które zostały zlikwidowane, a dziury po nich zagruntowane ( żeby nie było, że wyjechałam farbą:)).
Mogłam się zrelaksowac słuchając radia i m.in. wywiadu z Muńkiem i Norbim;-D. Nim się obejrzałam musiałam się zbierać do domu, pozostawiając taki etap:
Następnego dnia nie musiałam bawić się w szkicowanie, więc intuicyjnie plamowałam, czyli malowałam plamy, które później cieniowałam i wyostrzałam konturami. Ułatwiło mi to znacznie cały proces tworzenia, bo mogłam machnąć całą powierzchnię od razu, a szczegółami zająć się na końcu:).
Dalsze etapy:
Następnym razem będę pamiętać, aby malować obszar znajdujący się wysoko zaczynać od góry, a nie od dołu... Najgorsze lepiej mieć za sobą:).
Efekt końcowy:
Mam do pokazania jeszcze jeden, najdłuższy fragment.. ale o nim później:).
Karola
Super!!! Uwielbiam oglądać Twoje posty z artystycznym malowaniem ścian :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie to wygląda, bardzo klimatycznie. Widać głębię. :)
OdpowiedzUsuńNa prawdę wyszło super! Ja także uwielbiam oglądac efekty twoich prac:) Bardzo mi się podoba. Ja tez mam zamiar namalowac martwa nature. Może wyjdzie mi tak dobrze jak tobie:) Chciałabym...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
kopytkowa
kopytkowa.blogspot.com
To jest piękne co tu dużo gadać :) Kieliszek dodaje niesamowitego uroku. Śliczna sielankowa scenka.
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetnie to wygląda! Zupełnie jak okno na jakiś zupełnie odrębny świat :) Podziwiam i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńcudowne! dopracowane na wszelkie sposoby, doskonały pomysł na wypełnienie przestrzeni ;)
OdpowiedzUsuńWow, kawał dobrej pracy, podziwiam za cierpliwość i wytrzymałość. Zapraszam na mojego bloga z twórczością :) http://artkrzywda.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń